Dlaczego warto dziecku czytać?
Podstawową siłą pedagogiczną jest dom rodzinny”./Fiodor Dostojewski/
Taka refleksja, niby oczywista, ale chyba nie dość często przypominana – małe dziecko ma nieprawdopodobnie dużo nauki. Pomyślmy, każdy aspekt otaczającej rzeczywistości, abstrakcyjne pojęcie, wrażenie, rzecz, cecha, problem, stan, emocja, relacja międzyludzka etc. Wszystko nowe. A ponad tą nowością, wielością i złożonością – słowa, bo przecież każdy z odkrywanych elementów świata ma przypisaną jakąś nazwę.
Rola dorosłych w procesie oswajania świata jest oczywiście od samego początku kluczowa – zdaniem wielu badaczy już od pierwszych relacji noworodka z opiekunem zależy dalszy jego rozwój emocjonalny, poczucie wartości czy jakość zawieranych w przyszłości związków. Dorosły ma więc niezwykłą moc, nawet najdrobniejszym gestem może wesprzeć dziecko, równie drobnym (a czasem jego brakiem) może mu poważnie zaszkodzić. Ta świadomość powinna towarzyszyć nieustannie każdemu, kto ma wpływ na rozwój drugiego człowieka. Nawet drobne gesty. Nawet ich brak.
Po co czytać dzieciom
Do repertuaru tych „drobiazgów” po stronie rodziców bez wątpienia należy nawyk czytania na głos dzieciom. Tony naukowych dysertacji na ten temat powstały i wciąż powstają, nie ma więc sensu mnożyć bytów czy odkrywać po raz kolejny prochu, natomiast zawsze jest sens tak zwyczajnie przypomnieć: chcesz mieć mądre, wrażliwe, elokwentne, kreatywne i empatyczne dziecko? Czytaj mu książki! Proste? Oczywiście, samo czytanie tego nie zapewni, natomiast możesz być pewny, jeśli dziecku zabraknie wspólnej lektury, będzie to znacznie trudniejsze.
Czytanie z dzieckiem
A od kiedy zacząć? Od początku. Nigdy nie jest za wcześnie. I myli się ten, kto uważa, że czytanie dziecku, które jeszcze nie mówi, jest nieefektywne – to idealny czas, żeby pokazać, że między okładkami znajdzie alternatywne światy, pozwolić rozpędzić się wyobraźni i emocjom, przyzwyczaić do obecności książki w życiu. Z czasem coraz ważniejsze będą słowa. Budując dom zaczynamy od fundamentu i nie dziwimy się chyba, że w dziurze w ziemi jeszcze nie można wstawić sofy, powiesić firanek i zamieszkać? Dlaczego więc niektórych tak zaskakuje, że proces czytania również należy zacząć od fundamentu, który nie końca przypomina samo czytanie?
Jeszcze raz: dziecko musi w kilka lat nauczyć się niezliczonej ilości nowych gestów, słów, znaczeń. Jeśli nasze rytualne kilka minut dziennie wspólnej lektury, wspólnej zabawy z książką, może mu w tym pomóc, dlaczego nie? To będzie długotrwała, wielopasmowa inwestycja w najważniejsze sfery życia, która zaprocentuje w przyszłości na wszystkich obszarach i wyposaży dziecko w najlepsze z możliwych narzędzia do radzenia sobie ze światem, z ludźmi – i z samym sobą.